niedziela, 29 września 2013

Part 3 ;D

~Oczami Colina~

Zadzwonił telefon. Odebrałem.
-Halo?
-Colin?
-Coś cię stało?
-Tak...to znaczy nie. Mógłbyś przyjść?
-Już lecę - powiedziałem po czym rozłączyłem się.
    Wyleciałem z domu jak burza. Nawet nie odpowiedziałam na pytanie "Gdzie idziesz?", które powiedział mój brat - Mat. W grodze do domu Alex rozpadał się deszcz.
    Gdy byłem już na miejscu - naturalnie cały mokry - zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, które po chwili się otworzyły.
-Czee...jejciu jesteś cały mokry.
-No ciekawe dlaczego hahahaha.
    Alex wciągnęła mnie do domu. Dała mi jakieś ubrania - jak się okazało to były ubrania jej brata - i zrobiła mi herbaty z cytryną.
-A więc o co chodzi?
-O nic.
-To po co kazałaś mi przyjść.
-Tak o. Mojej matki nie ma i chciałam żeby ktoś dotrzymał mi towarzystwa. Nie gniewasz się?
   Byłem zaskoczony tom, co przed chwilą usłyszałem. Znamy się dopiero parę godzin.
-Ziemia do Colina - powiedziała dziewczyna wymachując mi ręką przed oczami.
-Yyy...coś mówiłaś?
-Pytałam czy nie zechciałbyś dotrzymać mi towarzystwa.
-Czemu nie. I tak nudziłbym się w domu - skłamałem.
    Na twarzy Alex rozwidniał delikatny uśmiech. Potem wstała i zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Podobał mi się wystrój tego pomieszczenia. Czarne ściany i meble, obrazy rockowych zespołów, 2 gitary elektryczne i jedna basowa, perkusja. W pewnym momencie dziewczyna sięgnęła do szuflady komody i wyjęła z niej paczkę papierosów. Po jakimś czasie zapytałem:
-Ty palisz?
-Trochę.
-Własnie widać. Przez 15 minut wypaliłaś już 3 szlugi. Dlaczego to robisz?
    W tej chwili twarz dziewczyny nabrała smutnego wyrazu. Alex usiadła obok mnie i zaczęła opowiadać historię. Słuchałem uważnie w duchu dziwiąc się, że taka ładna dziewczyna niszczy sobie zdrowie.
-Możemy zmienić temat? - poprosiła Alex - Nie mam ochoty o tym gadać.
-Spoko.
-A więc jaką muzę gracie?
-Kto?
-No wy...Rockers.
-A jak myślisz? Nie bez powodu nazwa Rockers.
-Oh..okay. Uchylam pytanie.
- Co się stało z twoim bratem?
-2 lata temu wyjechał do Nowego Yorku na studia. Od tamtej pory go nie widziałam. Nie był nawet na pogrzebie taty. Czuję, że ma gdzieś naszą rodzinę.
    Po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy. Przytuliłem ją, a ona rozpłakała się jeszcze głośniej. Uspokoiła się dopiero jakieś 15 min później.
    Przez chwilę jeszcze siedziała wtulona w mój tors, po czym powoli odsunęła się i spojrzała mi w oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie, Alex zrobiła to samo.
   Patrząc tak na siebie przysuwaliśmy swoje twarze coraz bliżej i bliżej. Wreszcie nasze usta się zetknęły po raz drugi. Bałem się, że tym razem dostanę w mordę albo coś ale pomyliłem się, bo odwzajemniła pocałunek. Teraz byłem pewny swoich uczuć i czułem, że muszę jej to wyznać.
   Gdy nasz pocałunek dobiegł końca spojrzałem na Alex z dość poważną miną. Przez chwilę w głowie układałem formułkę, którą za chwilę powiem, a potem  powiedziałem:
-Mogę ci coś powiedzieć?
-Pewnie - twarz Alex nabrała pogodnego wyrazu.
-Kocham cię.

_________________________________________

Jest next. Miałam go dodać wczoraj ale nie miałam dostępu i dzisiaj pisałam całego parta -,- Komentujcie ;)

niedziela, 22 września 2013

Part 2

~Oczami Alex~

    Podniosłam wzrok i zobaczyłam...bruneta, bardzo przystojnego bruneta z zielonymi oczami. Chłopak podniósł się i pomógł mi wstać. "Jejku jaki on jest cudny" pomyślałam.
- Jestem Colin - przedstawił się.
-A ja Alex - odpowiedziałam.
-Masz może ochotę na spacer?
-Skoro nalegasz - uśmiechnęłam się.
    Razem z Colinem wyszliśmy z budynku . Przez chwilę szliśmy w milczeniu. W końcu odważyłam się i powiedziałam:
-Naprawdę przepraszam za tamto. Mogłam patrzeć gdzie idę.
-A ja się nawet cieszę, że na mnie wpadłaś - uśmiechnął się - Wiesz tylko co mnie zastanawia?
-Nie wiem, co?
-Gdzie tak pędziłaś.
-Do wyjścia - powiedziałam - Po prosty nie miałam ochoty patrzeć jak wszyscy się bawią podczas gdy ja tylko siedziałam i gapiłam się na te wszystkie osoby i wygniatałam dziurę w sofie.
    Colin znowu się uśmiechnął.
-Opowiedz mi coś o sobie.
-A więc... - zaczęłam.
    Usiedliśmy na pobliskiej ławce i zaczęłam opowiadać. O dziwo chłopak słuchał moich opowieści.. Przy okazji dowiedziałam się, że Colin ma 17 lat, jego rodzice się rozwiedli i od 3 lat mieszka z matką, a ojciec ma go w dupie, jest też basistą w zespole Rocker. Okazało się również, że słuchamy takiej samej muzyki i w ogóle.
    Po części współczułam mu, bo jego ojciec kompletnie go olewa. Ja nie mam ojca więc wiem jak to jest gnić z matka, która ma cię w dupie, bo w głowie jej tylko praca. To przykre. Colin ma chociaż brata, a ja? Ja jestem sama jak palec, bo mój kochany braciszek wyjechał na studia do Nowego Yorku i też zwisa mu to,  co się ze mną dzieje.
    Z Colinem tak dobrze mi się rozmawiało, że nawet nie zauważyliśmy kiedy wybiła 2 a.m.

~Oczami Colina~

-Robi się późno - powiedziała Alex.
-Odprowadzę cię - odparłem wstając z ławki.
    Alex...znamy się od kilku godzin, a już zdążyła zawrócić mi w głowie. Ta niewinność w jej oczach i nieśmiałość w głosie. Nie wiem czy ona zdaje sobie z tego sprawę ale to działa na chłopaków.
-Może chcesz jutro posłuchać jak gramy? - zaproponowałem.
-Bardzo chętnie.
-Super. To może o 4 p.m.? Mamy wtedy próbę.
-Spoko-znów zobaczyłem ten jej piękny uśmiech.
    Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Zastanawiałem się o czym rozmyśla Alex, co jest tematem błądzącym w jej głowie. Cholernie mnie to ciekawiło. Niestety nadszedł ten moment. Moment, w którym nasze drogi się rozejdą.
-To już tu, tutaj mieszkam. Dziękuję za odprowadzenie - powiedziała dziewczyna po czym delikatnie się uśmiechnęła.
-Nie ma sprawy.
    Przez chwilkę patrzyliśmy sobie w oczy. Ona się zarumieniła, a ja pomalutku przysuwałem się bliżej. W końcu musnąłem delikatnie jej wargi. "No pięknie, idioto co ty robisz????" pomyślałem. Jednak Alex rzuciła delikatny uśmiech i złączyła nasze usta w całość. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę. Przez ten czas ona zdążyła zarzucić mi ręce na szyję, a ja swoje trzymałem na jej policzkach. Gdy odsunęliśmy się od siebie dziewczyna znowu się zaczerwieniła.
-Dobranoc Colin. Do jutra - powiedziała i zniknęła za drzwiami.

~Oczami Alex~  
    
    To był niesamowity wieczór. Ten pocałunek... Nie mogę przestać o tym myśleć. To była magiczna chwila. Nigdy wcześniej się tak nie czułam.
    Ruszyłam do łazienki, wykąpałam się i wróciłam do pokoju. Podnosząc bluzę, którą dał mi Colin kiedy zrobiło mi się zimno z kieszeni wypadła karteczka. Bez chwili zawahania podniosłam ją. Była na niej napisany jego numer. Zadowolona chwyciłam telefon.


____________________________________

No i jest. Mam nadzieje, że się wam podoba. Wczoraj obiecałam sobie, że ostro wezmę się za tego bloga, bo od początku go zaniedbałam, za co przepraszam. Na razie rozdziały bd dodawane co weekend żebym mogła napisać kilka partów do przodu. Potem zobaczymy...
Pamiętajcie..komentarze motywują do pisania ;)

wtorek, 10 września 2013

;)

Dobra...nie będę owijać w bawełnę. Piszę, bo mam do was pytanie. Chcecie żebym pisała dalej.? Ja już nie wiem co robić, bo nie piszecie nic. jeżeli to moja wina i coś zrpbiłam źle to przepraszam i postaram się pisać ciekawiej tylko że...nie mam motywacji, bo nie piszecie. No trudno. Wiem, że was do tego nie mam prawa was do tego zmuszać, nawet nie póbuję.
To chyba wszystko, co chciałam wam przekazać. Miłego wieczorka ;*

poniedziałek, 2 września 2013

Part 1 ;DD

*Oczami Alex*

    Obudziłam się z silnym bólem głowy. Fajny początek wakacji, nie ma co. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i wyszłam do parku, gdzie byłam omówiona z Holly. Gdy tam dotarłam przyjaciółka już na mnie czekała. Podeszłam bliżej i usiadłam obok niej.
-Hej. Co się stało?-zapytałam zauważając łzę spływającą po jej policzku.
-No bo...ja...Justin ze mną zerwał-oznajmiła po czym wybuchła jeszcze większym płaczem.
-To świnia...Nie przejmuj się tym tak, po prostu nie był ciebie wart i tyle. Jeszcze znajdziesz kogoś z kim będziesz szczęśliwa, kogoś kto będzie cię szanował.
-Tak myślisz?
-Jestem tego pewna-rzekłam.
-Idę dzisiaj na domówkę do mojego kuzyna, chcesz wybrać się ze mną?-zapytała mnie Holly.
-Pewnie, i tak nie mam nic do roboty.
-Super. To będę u ciebie o 8.00 okay?
-Dobra, to na razie. Trzymaj się Holly i nie płacz już. Justin to dupek i tyle. Nie jest wart twoich łez-powiedziałam po czym ruszyłam w stronę mojego miejsca zamieszkania.
     W domu byłam 15 minut później. Matki jak zwykle nie było w domu. Udaje, że pracuje i ma mnie głęboko w dupie. Dlaczego nie może być jak normalna matka? Zachowuje się tak od śmierci taty. Powoli weszłam po schodach i udałam się do swojego pokoju. Moja twierdza, mój zamek tylko, że nie ma tam księżniczki.
    Zajrzałam do szafy. Stałam i przeglądałam ciuchy chyba z godzinę, ale wreszcie wybrałam odpowiedni strój. Nigdy nie lubiłam chodzić na obcasach mimo, że mam 155 cm wzrostu i powinnam nosić takie buty, noszenie obcasów jest dla mnie męką. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i o godzinie 7.00 byłam już gotowa. Zeszłam na dół do salonu, usadowiłam się na sofie i włączyłam laptopa. Miałam jeszcze trochę czasu więc zalogowałam się na facebook'a. Kilka dodanych zdjęć, jakiś filmik, coś tam z bestów ktoś dodał..nic specjalnego. Nim się obejrzałam była już 8.00.
    Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się Holly.
-Gotowa się zabawić?-zapytała.
Wyglądała normalnie. Tak jakby zapomniała już o Justinie.
-Chyba tak.
-Oj weź Alex wyluzuj. Będzie super. Kto wie może znajdziesz sobie chłopaka- powiedziała Holly z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.
Napisałam kartkę z wiadomością gdzie jestem, i o której jestem na wypadek gdyby matka wróciła i zauważyła, że mnie nie ma. Potem razem z przyjaciółką wsiadłyśmy do samochodu jej brata, który miał nas zawieźć.
    Na miejscu byłyśmy po około 10 minutach. Wysiadłam z samochodu. Pierwsza rzecz, która rzuciła mi sie w oczy to była willa z basenem. Wpatrywałam się w dom jak w obrazek.
-Niezła chata co?-zapytała Holly. Pewnie zauważyła, że gapię się na ten dom.
-Żebyś wiedziała.
    Weszłyśmy do środka. Było tam pełno ludzi. Nawet na szkolnych dyskotekach nie było tylu osób. Zaraz po wejściu Holly gdzieś zwiała i jak to miała w zwyczaju zostawiła mnie samą. Nagle coś zobaczyłam. Alkohol. Lubiłam popić, czasem nawet bardzo dawałam w rurę. Dlaczego to robię? Dalej nie mogę się pogodzić ze śmiercią ojca. To była jedyna osoba, z którą mogłam normalnie porozmawiać, bo z matką nigdy nie miałam dobrych kontaktów. Ostatnio też dużo się wydarzyło. Rzuciła mnie chłopak, potem 2 razy próbowałam odebrać sobie życie i co mi to dało? Nic.! Życie to kupa gówna i tyle.
    Piłam drinka i patrzyłam jak Holly wywija na parkiecie. Jest świetną tancerką, nie to co ja. Ona w ogóle jest ładna, mądra, a ja? Paszczur z dupą tak wielka jak trzydrzwiowa szafa. dziwnie czułam się w towarzystwie tych szczupłych lasek. Dobra Alex...ogar.
    Błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu. Moja przyjaciółka podrywała jakiegoś przystojniaka a ja grzałam dupe na tej pieprzonej sofie. W końcu wstałam i ruszyłam ku wyjściu gdy nagle...BUUM.! Świetnie jeszcze na kogoś wpadłam, no wprost genialnie.
-Przepraszam-rzuciłam trzymając się za obolałe czoło.
-Spoko-usłyszałam w odpowiedzi.
    Podniosłam wzrok i zobaczyłam przystojnego bruneta.

____________________________________________

Wreszcie jest... Tak długo wyczekiwany PIERWSZY PART. Piszcie co o nim sądzicie, dawajcie pomysły, wtrącajcie uwagi.... I pamiętajcie, że komentarze motywują mnie do dalszego pisania ;DD

~Angelika